Zanim przejdę do sedna tematu artykułu, przyjrzyjmy się pokrótce samej konstrukcji psychicznej, jaką może posiadać dziecko adoptowane. Dzieci adoptowane dzielą się na te, które wiedzą od samego początku, że zostały adoptowane i wychowują się z tą wiedzą w pełni miłości, zakładając, że rodzice adopcyjni są dojrzałymi ludźmi i ich intencja adopcji była skierowana tylko na otoczenie opieką dziecka, oraz na te, które się dowiedziały w wyniku jakichś niespodziewanych okoliczności o tym fakcie, co jest podwójną traumą porzucenia i odrzucenia jednocześnie.
Dzieci adoptowane, które wiedzą od początku i mają miłość i dojrzałe wsparcie rodziców adopcyjnych, głębokie odrzucenie z poziomu podświadomego, jakie w sobie noszą, które sięga tak naprawdę okresu płodowego, mogą przechodzić dużo łagodniej i szybciej uporać się z traumą odrzucenia.
Druga grupa dzieci adoptowanych stanowi jednak większość wśród dzieci żyjących w rodzinach adopcyjnych.
Dziecko adoptowane często jest dzieckiem, z którym są bardzo trudne niezawinione tak naprawdę z niczyjej strony relacje. Rodzice kierując się miłością, której często nie mogli z jakichś powodów dać biologicznym dzieciom, podejmują decyzję o adopcji. Mają swoje ideały, swoje plany ich odpowiedzialność podświadomie jest większa niż rodziców biologicznych, co może powodować życie w jeszcze większym napięciu, aby dobrze spełnić zadanie, którego się podjęli…
…i tu się zaczynają schody.
Ponieważ dziecko adoptowane już podświadomie z okresu płodowego ma wpisaną traumę odrzucenia i porzucenia, nie będzie takim dzieckiem, jakim wymarzyli i wyobrazili sobie rodzice adopcyjni.
Jest to często dziecko nadpobudliwe, żyjące w wielkiej ambiwalencji emocjonalnej, bardzo nadwrażliwe na ten świat i przede wszystkim mocno wyczulone na każdy najmniejszy przejaw ewentualnego odrzucenia w życiu codziennym. Często błędnie interpretuje niektóre zachowania jako odrzucenie, które tak naprawdę odrzuceniem nie były. Często też sztucznie, podświadomie wywołuje zachowania, które doprowadzają do tego, aby poczuło się odrzucone z lęku przed odrzuceniem, co tworzy błędne koło. Jest to przejaw buntu, rozpaczy, niezrozumienia, poczucia nieprzynależenia do nikogo, często się czuje jak dziecko znikąd, po prostu nikt. Dziecko adoptowane z góry ma wpisane odrzucenie. Dziecko adoptowane, które dowiedziało się o adopcji po kilku latach, żyjąc już w rodzinie, przeżywa dwie traumy na raz. Dowiedziało się w jednym czasie, że ta rodzina nie jest rodziną, że pochodzi znikąd, oraz że było bardzo niechciane. W psychice takiego dziecka powstaje ogromne zaburzenie tożsamości i poczucia bezpieczeństwa. Nie wie kim jest, skąd pochodzi i co będzie z nim dalej. Te trudne doświadczenia wywołują jeszcze większy krzyk o miłość i poczucie przynależności.
To wywołuje wiele nieporozumień i konfliktów oraz jest przyczyną bezradności rodziców adopcyjnych. Zdarza się również tak, że rodzice adopcyjni nie radząc sobie kompletnie z sytuacją, „oddają” z powrotem dziecko tam, skąd przyszło, a to już trzecia trauma porzucenia w życiu takiego dziecka.
Te trudne sytuacje doprowadzają często do pierwszych inicjacji narkotykowych dziecka. Branie narkotyków, czy też picie alkoholu, zaczyna przynosić rodzaj ulgi i tak powstaje uzależnienie, które doprowadza do umieszczenia w ośrodku terapii uzależnień.
Kiedy dziecko trafia do ośrodka zaczyna te same mechanizmy postępowania przenosić na terapeutów oraz grupę osób z którymi się leczy. Umieszczenie dziecka w ośrodku często interpretowane jest jako kolejne odrzucenie.
Często bywa tak, że dzieci adoptowane, przez nasilone i wyolbrzymione przeżywanie tego, co ich spotkało bardzo mocno skupiają uwagę grupy i terapeutów na swoją osobę. Paradoksalnie są to często silne, mocne osobowości, bardzo inteligentne i mocno manipulujące grupą, aby trwać w wiecznej ambiwalencji. Pomiędzy bliskością a niezależnością. Pomiędzy wołaniem o miłość a odrzucaniem jej, aby znów nie zostać odrzuconym.
Bardzo dużą rolę tutaj odgrywają terapeuci, którzy modelują zachowania, stawiają granice, wyznaczają jasne zasady, przy poczuciu wsparcia i akceptacji oraz rodzice, którzy dobrze, gdy słuchają i naprawdę wnoszą w życie zasady, których się uczą od terapeutów.
Dobrze jest, jeśli rodzice adopcyjni również są objęci terapią. To naprawdę bardzo duże wyzwanie być rodzicem adopcyjnym. Jest to obciążenie się konsekwencjami swoich bieżących błędów rodzicielskich, które każdy rodzic popełnia na co dzień i to ludzkie normalne i dobrze jest to korygować. Drugi natomiast poziom trudności to ponoszenie konsekwencji nie za siebie, lecz ludzi i okoliczności, które doprowadziły do tego, że do adopcji doszło.
Podsumowując. Adopcja jest wielką ofiarnością, jest czymś najpiękniejszym, co można dać dziecku, aby nie musiało wzrastać w placówkach i warto jednak pomimo wszystko być rodzicem adopcyjnym. Trzeba jednak pamiętać, aby być w tym mądrym, zadbać o siebie i nie bać się od początku poddać się pomocy specjalisty, który może przeprowadzić i przygotować.
Być rodzicem adopcyjnym to podwójna odpowiedzialność i podwójna miłość, bo nie taka oczywista, jak w przypadku rodziców biologicznych. Wyrażamy szacunek i podziw dla rodziców, którzy się na to decydują, bo to wielki trud, wielka sprawa, pomimo trudności. Zachęcamy zatem, nie pozostawajcie od początku w tym sami. Nie bójcie się prosić o pomoc i prowadzenie specjalistów.